Szopka postanowień noworocznych.

Grudzień. Dwudziesty drugi dzień miesiąca. To ten dzień, w którym się zaczyna, ewentualnie już trwa ta gonitwa za perfekcyjnym wystrojem, najlepszym ciastem i dobrym smakiem potraw na stole ma się rozumieć. Zostało zaledwie troszkę czasu, aby wszystko przygotować, pięknie się wystroić, w radiu wysłuchać stu pomysłów na spóźniony prezent gwiazdkowy, na blogach zachęcać do postanowień noworocznych. Dwudziesty drugi to już ta druga połowa. Jeszcze dwa tygodnie i na instagramach możemy napisać "new year, new me, new life", jeszcze dwa i możemy zabrać się do realizacji nowego życia
Ja tego nie praktykuję. Serio. Postanowienia noworoczne według mnie mają swoje granice. Nie mam nic do ogółu postanowień, raczej irytują mnie te, w których masz stać się inną osobą, Twoje życie już 1 stycznia diametralnie ma się zmienić, a na instagramie ogłosisz, że od teraz wszystko nowe i sratatata.
Nie wierzę też w to, że od nowego roku zaczniesz ćwiczyć. Tzn., nie wierzę w to, że to ten nadchodzący 2017r, sprawi, że zaczniesz. Myślę, że gdybyś szczerze tego pragnęła jakieś pół roku wcześniej to zaczęłabyś śmiało i nie czekała na 1 styczeń. Przecież jeśli ktoś czegoś bardzo chce to nie potrzebuje poniedziałku, początku nowego miesiąca i roku żeby zacząć. Problem w tym, że

Myślisz, że trzeba wejść na wyznaczoną linię startu.
Uważasz, że dobrym momentem, żeby zacząć coś na nowo jest coś nowego, ale nie musisz czekać.
Każdy dzień roku będzie dobrym czasem, aby coś zmienić.
Zbyt wielu ludzi daje się ponieść i pozornie myśli, że nowa data zmieni jego życie. Planując zmiany od czegoś co samo się zmienia podświadomie liczymy na to, że nasze życie również zmieni się samo.
No, ale tak nie jest. Rzadko się zdarza, że zmiany zachodzą na pstryknięcie palca (chyba, że jest to zmiana fryzury, czy skarpetek). Nowy rok będzie miał 365dni, a Ty i tak obrót swojego życia o 180 stopni będziesz chciał dostrzec już w pierwszym tygodniu, bo przecież nowy rok, bo przecież miało być inaczej.
Inaczej może być zawsze, a Ty nie musisz czekać na kolejny rok. Jest dwudziesty drugi grudnia. Może już dzisiaj od czegoś zaczniesz?

Jak ja to widzę?Otóż mniej więcej w ten sposób.
Po pierwsze widzę koniec roku i staram się najpierw dopinać wszystko, aby świeżo wejść w coś nowego, no wiecie - jak już coś kończyć to skończyć sprawy z tym związane. Zrobiłam nawet listę co i jak skończyć, co kupić, co oddać.
Po drugie nie robię listy nowego życia na nowy rok, raczej myślę o tym ogólnikowo. Mogę np. założyć, że ten rok będzie przełomowy bo wiem, że taki będzie. Czeka mnie mnóstwo nowych rzeczy, wyzwań i decyzji tak więc słowo przełomowy to pewniak, nie rzucone na wiatr postanowienie noworoczne.
Po trzecie nie planuję rzeczy nierealnych. Nie postanawiam, że od pierwszego stycznia będę milsza. Nie mówię głośno o tym, że nowe życie zacznie się wraz z 2017. Nie zakładam, że od stycznia ruszę z dietą i ćwiczeniami. Nie postanawiam, że będę jeść mniej słodyczy. Nie twierdzę, że będę czytać więcej książek. Nie podkreślam, że będę uczyć się mniej, ewentualnie więcej. Nie mam w planach picia większej ilości wody. Nie chcę dodawać nowej zakładki na blogu. Nie postanowię sobie, że przestanę plotkować.
Przeczytasz i pomyślisz, że coś jest ze mną nie tak, że przecież takie rzeczy powinno się zmieniać, ulepszać - Też tak uważam. Ale uważam też, że niektóre są za duże, żeby dodać je do postanowień. Większość postanowień, które ludzie dopisują do swojej listy to sprawy duchowe, a takie nie powinny znajdować się na liście postanowień noworocznych. Tego typu rzeczy wymagają czasu i szczerych chęci, nie badziewnego założenia, że od nowego roku to... 
Spraw błahych, takich jak większa ilość przeczytanych książek i zwiększony czas nauki również na hop nie zmienisz. Te rzeczy są ruchome, zależą od Twojego czasu i trybu życia.


Skończmy z szopką postanowień noworocznych
i zacznijmy zmieniać siebie już teraz.
Już teraz rozważ dlaczego, po co i w jakim celu coś robisz nie tak. Dokładnie to przemyśl i zacznij zmiany od dzisiaj. Nie od startu ustalonego przez kalendarz. Nie traktuj zmian jako obowiązek idący w parze z kolejnym rokiem. 

Traktuj zmiany jako pracę nad sobą i działaj już dzisiaj, dwudziestego drugiego grudnia.

Wesołych Świąt!
Patrycja.;)

6 komentarzy:

  1. Dobrze napisane. Niestety to zazwyczaj ci, którzy sobie coś postanawiają, nigdy tego nie osiągają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Smutne to. Pod natłokiem wszystkich czujemy, że musimy być jak wszyscy. Myślimy, że powinniśmy dążyć i postanawiać to co wszyscy, zapominamy jednak o tym, żeby zajrzeć głębiej w siebie i dobrać zmiany pod naszą osobowość
      Pozdrawiam. :)

      Usuń
  2. Ja nigdy nie robię konkretnych planów na Nowy Rok. Czas płynie, czasu się niedzieli. Lata to tylko umowne odcinki ustalone przez ludzi. Jeżeli ktoś chce coś naprawdę zmienić to nie będzie potrzebował do tego żadnego "początku". Pozdrawiam serdecznie!
    alteraven.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę, że myślimy tak samo. Postanowienia to zmiany, a zmian się aż tak nie planuje. Pozdrawiam również! :)

      Usuń
  3. Jestem tego samego zdania co Ty. To wręcz irytujące jak ludzie zachowują się pod koniec każdego roku, a co najgorsze robią tak za każdym razem. Zachowują się tak jakby za chwilę świat miał się skończyć, chcą na siłę uporządkować stare sprawy i wymyślają milion postanowień. Dla mnie to jest głupota, ponieważ życie toczy się z dnia na dzień i nie rozumiem tych, którzy myślą, że 1 stycznia x roku staną się zupełnie innymi osobami. Jeśli ktoś naprawdę chce wprowadzić zmiany w swoje życie nie musi czekać do nowego roku, wg mnie to nie jest żaden wyznacznik. Pozdrawiam :)
    http://deliciousfood98.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że nie wszyscy idą śladem postanowień noworocznych.. Dziękuję bardzo za komentarz. Wesołych Świąt! :)

      Usuń

LOREM IPSUM DOLOR

Copyright © 2014 Ilunga Blog , Blogger