Wszystko może wyglądać lepiej niż myślisz, zależy tylko jak na to spojrzysz.

Ostatnio znajomi przywiali mnie w całkiem nietypowy sposób: "Patrycja, Ty niezależnie od wszystkiego jesteś zawsze szczęśliwa, a my tu zdychamy!"
I chociaż w ramach przywitania coś takiego kompletnie nie pasuje to dało mi nieźle do myślenia. Zaczęłam się dogłębnie zastanawiać dlaczego inni ludzie nie potrafią w prosty sposób się cieszyć, co jest nie tak z ich życiem i dlaczego w tak różny sposób odbieramy jednakowy świat, na którym wszyscy żyjemy.
Wszystko może wyglądać lepiej niż myślisz, zależy tylko jak na to spojrzysz.

Lecimy!

Za dużo narzekania.
Niezadowolenie rodzi kolejne niezadowolenia. Narzekanie to jedna z cech ludzi, których wprost nie znoszę. W towarzystwie takich osób nie da się długo przebywać, przynajmniej ja nie mogę.
Tacy ludzie się w tym zatracają.
Zamiast cieszyć się życiem widzą same negatywy. Zamiast wziąć się w garść narzekają. Zamiast myśleć pozytywnie narzekają. Zamiast cieszyć się szczęściem narzekają -  tak już z przyzwyczajenia. Napisałam, że nie lubię tego typu zachowań. Wierzę poniekąd w to, że z kim przystajesz takim się stajesz, wolę ludzi pozytywnych, wtedy sama zarażam się pozytywnymi emocjami.
Ciągłe niezadowolenie to stan, który używany w nadmiarze zwyczajnie szkodzi.
Jak każdy z nas zdążył się przekonać w życiu nie zawsze jest jak w bajce. Ale zdarzają się takie sytuacje, w których jest zwyczajnie pięknie.
Może zamiast skupić się na bólu głowy i braku chęci do życia, weźmiesz pod uwagę dobre momenty?



Małe rzeczy dają wielkie szczęście. 
Chcielibyśmy mieć złote góry, mega dużo kasy, same pogodne dni, jak najmniej łez, najmądrzejsze dzieci. Chcielibyśmy dużo, tak żeby się dobrze żyło. Chcielibyśmy więcej i więcej. Jak osiągniemy coś wielkiego to biegniemy po coś większego i tak w kółko. Uważasz, że Ty się cieszyć nie masz z czego bo Kaśka ma więcej, a Zośka lepiej. Ale to wcale nieprawda. Każdy z nas ma swoje, odrębne życie. Każdy z nas je kształtuje. Każdemu z nas do szczęścia potrzebne są często całkowicie inne rzeczy, przeżycia, doświadczenia. Jeśli nie czytałeś ostatniego tekstu to przesyłam tutaj. 
Często dążymy do dużych zmian, zapieramy się i biegniemy na przekór wszystkiemu tylko po to żeby przekonać się, że kolejna rzecz to zwykłe pudło.
Zwolnij i spójrz na to co już masz. Co sprawiło, że dziś się śmiałeś? Czy to rzeczywiście było coś wielkiego?




Wieczne ofiary. 
No w sumie nie brzmi grzecznie, ale najbardziej trafnie.
My, ludzie XXI robimy z siebie ofiary. Ścigamy się w tym kto ma gorzej, raczej mówimy o tym co dziś nie wyszło. Gdy słyszymy o czyimś sukcesie zwyczajnie odwracamy tyłek i obieramy kierunek zazdrości. Przecież wszyscy muszą mieć przejebane, żeby to MI było dobrze! To troszkę chore.
Mówisz w kółko o tym jak Ci źle, oczekujesz współczucia, marnujesz czas na zwykłe biadolenie.
Jeśli rzeczywiście Ci nie wyszło to zbierz tyłek i działaj. Nie wiem co jest fajnego w byciu ofiarą i wyścigach kto ma gorszą sytuacje.
Jeśli o mnie chodzi wolę myśleć i mówić o tym za co jestem wdzięczna, co osiągnęłam.
Jak pisałam wyżej narzekanie rodzi większe narzekanie. Zrób coś ze sobą, zauważ co już masz. Zacznij chwalić się tym co przyprawia Cię o codzienny uśmiech, nie kolejną porażką, którą dodatkowo wyolbrzymisz.
Masz dobrego niż Ci się wydaje, zdejmij maskę oczekującą na litość. 


Odwróć sytuację, spójrz na nią inaczej. 
"Ktoś bliski znów mnie zawiódł, a przecież obiecywał, że będzie inaczej. Znowu się posypało i to znowu jego wina. Czuję się jak kupa bo jakoś znowu zaufałam i miałam swoje oczekiwana.
Znowu mu nie wyszło."

"Znowu się na sobie zawiedliśmy. Kurcze, miałam nadzieję, że uda mu się dotrzymać obietnicy, ale najwyraźniej pomimo wszelkich starań zwyczajnie się nie udało.
Znowu nam nie wyszło."

Który z tych sposobów obrazuje Twoje podejście do problemów? Ja praktykuję ten drugi. Jest sprawiedliwy i nie robi ze mnie ofiary. Nie lubię nią być.
Problem braku szczęścia polega na tym, że zwyczajnie go nie szukamy. Jeśli wydarzy się coś nie po naszej myśli, doszukujemy się naszego pokrzywdzenia, płaczu i winy drugiej osoby.
Jeśli chcesz znaleźć coś pozytywnego to zawsze znajdziesz. Odwróć sytuację i spójrz na nią inaczej. Analizuj i zrozum to dlaczego ktoś Cię skrzywdził. Nie wszyscy robią to celowo, czasem po prostu wychodzi inaczej. Zastanów się jaki Ty miałeś w tym udział, co powinieneś zrobić lepiej. Jeśli rozłożysz winę na dwie strony to obojgu będzie łatwiej. Po raz drugi apeluję, zdejmij maskę ofiary!

Należę do osób, które będą się cieszyć nawet wtedy kiedy zastanie ich ulewa na środku jakiegoś pustkowia. Będąc bez parasola będę dziękować za to, że chociaż nie przemokły mi buty, a kiedy już przemokną będę się cieszyć, że do domu niedaleko. Zawsze znajdę coś dobrego w czymś beznadziejnym.
Trzeba tylko chcieć szukać i umieć okazywać wdzięczność nawet wtedy, gdy pozornie nie ma za co.



Pracuj nad sobą i ulepszaj siebie. 
Podstawa podstaw.  Jak pisałam wcześniej mamy tendencje do odwracania tyłka i ruszania kierunkiem zazdrości jeśli komuś powodzi się lepiej. Nasza sytuacja na tyle czyjejś zdaje się być beznadziejna, dlatego rzucamy krzywe spojrzenia i niepochlebne komentarze.
Wiele osób tak ma i wielu nie rozumiem. Moim zdaniem ludzie osiągający kolejne sukcesy powinni być niczym innym jak motywacją dla tych, którym ruszyć tyłka się nie chce.
Zamiast patrzeć z pogardą na tych, na których powinieneś patrzeć z podziwem weź się za pracę nad sobą. To naprawdę bardzo ważne. Trzeba pracować nad tym co się ma i zdobywać to, czego jeszcze się nie zdobyło. Wystarczą chęci.
Możesz osiągnąć więcej niż myślisz, tylko zejdź z kanapy. 

Naucz się człowieku wdzięczności. 
I okazuj ją każdego dnia. Za to że wstałeś, że chodzisz, że masz co masz. Innym nie jest to dane.
Nie zachowuj się jak pępek świata, który musi mieć wszystko. Inni mają gorzej.
Wdzięczność jest ważna. Bez zastanowienia się nad tym za co możesz dziękować, nie ogarniesz tego co powoduje Twoje szczęście. Daj tyle dla świata ile sam od niego oczekujesz, wtedy zobaczysz, że masz wszystko.

Żyj w zgodzie z samym sobą. 

I po prostu bądź szczęśliwy.
Każdy z nas kształtuje swoje życie i w 80% jest ono od nas zależne. Nie patrz na to, że jeszcze sporo przed Tobą i dużo może się zmienić. Zmień to dziś, bo jutra nie jesteś pewien.
Rób dzisiaj rzeczy, które sprawiają Ci przyjemność. Mów dzisiaj to co chcesz mówić. Nie patrz dzisiaj na to co wypada.
Żyj tak, żebyś był z tego życia dumny.

Możesz żyć tylko raz więc żyj tak abyś był wiecznie szczęśliwy. To nie zawsze wyjdzie, wiem. Ale postaraj się dostrzegać najmniejsze rzeczy, odwracać sytuację i okazywać wdzięczność. Pamiętaj, że inni mogą mieć większe powody smutku i poważniejsze do narzekania. 

Zachęcam do klikania w baner na blogu, który widnieje z prawej strony. Możesz zrobić dzisiaj coś dobrego i wesprzeć kogoś swoją złotówką. To taka mała rzecz, a na czyjejś twarzy wywoła duuuuży uśmiech.
Pozdrawiam.

To co, widzimy się na facebook'u? :D

12 komentarzy:

  1. Też należę do osób pozytywnie patrzących na świat :-) Mnie najbardziej irytują osoby marudzące i nic z tym nie robiące oraz takie, które oczekują, że ktoś ich zmotywuje..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie cos typu: mówię, że jestem brzydka tylko po to by usłyszeć, że jestem ładna. :D
      Taaak. Tez tego nie znoszę...
      Pozdrawiam. :)

      Usuń
  2. dobrze napisane. też staram się w życiu szukać pozytywnych stron. bo zawsze są. nie mówię, żeby na siłę udawać, że jest fajnie, kiedy nie jest, tylko żeby znaleźć coś dobrego, skoro tego złego i tak nie da się zmienić.

    smuci mnie i irytuje tendencja ludzi do robienia z siebie ofiar i zwalania winy na innych. a przecież za nasze życie odpowiadamy tylko my sami. tylko do siebie można mieć pretensje i tylko my możemy coś sobie w życiu zmienić. jak się spóźnię, bo autobus nie przyjedzie to nie mam żalu do komunikacji miejskiej (i całego świata) tylko na przyszłość postanawiam brać większy zapas czasowy na wszelki wypadek. ja nie przewidziałam. nie mam wpływu na to, czy autobus się spóźni. ale mam wpływ na to, czy wyjdę wcześniej z domu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niezwykle trafiony komentarz. Zawsze widzimy to co chcemy widzieć. Wina też zawsze leży po drugiej stronie - nie po naszej. W taki sposób łatwiej żyć, ale czy warto?
      Pozdrawiam. :)

      Usuń
  3. Bardzo fajny wpis. Choć osobiście lubię sobie pomarudzić, wtedy jakoś lepiej mi się pracuje, oczywiście nie przesadzając i demotywując innych. :) Najgorzej mi pracować nad sobą i wyceną swoich umiejętności - niby czytam artykuły jak się cenić ale to za dużo nie daje.. Ale wszystko wymaga pracy, grunt się nie poddawać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hah, kiedy dodałam ten wpis kolega z którym rozmawiałam dobry kawałek czasu temu(?) Nie wiem czy to zdanie ma sens.. Ale w każdym bądź razie wspomniał naszą rozmowę i stwierdził, że w niej narzekałam i nie zrozumiał sensu wpisu. Podsumowałam to jednym zdaniem: Przecież muszę opierać wpis na doświadczeniu, nie? :D
      Bo tak jak napisałaś, nie ma kogoś kto nie marudni. Gorzej jest niż poza marudzeniem nie widzimy nic innego, ewentualnie narzekaniem żyjemy. Wtedy już mamy problem.
      Ty artykuły ja książki psychologiczne i różne o samorozwoju. Jeśli o mnie chodzi to rezultaty są ogromne.
      Pozdrawiam. :)

      Usuń
  4. Mnie najbardziej męczą osoby wiecznie narzekające, ciągnące w dół.
    Zawsze trzeba patrzeć na pozytywy, bo nawet jeśli dziś pada deszcz to jutro może wyjść słońce :)Bardzo mądry wpis, będę zaglądać częściej :*
    www.pudernik.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szukajcie, a znajdziecie.. co chcecie. :D
      Pozdrawiam również, dziękuję i oczywiście wpadnę :D

      Usuń
  5. Narzekanie ... sama jeszcze jakiś czas temu narzekałam dużo i nie byłam z niczego zadowolona. Wszystko wg mnie szło pod górkę... Jednak przyszedł moment, gdy i mnie moje narzekanie zaczęło męczyć. Uczę się tego, aby dawać sobie szansę, być dla siebie uprzejmą i próbować nade wszystko. Teraz, gdy ktoś zaczyna narzekać - ja się wyłączam. Mam ochotę wziąć tego kogoś za kołnierz, potrząsnąć nim i powiedzieć coś mocnego. Narzekanie do niczego nie prowadzi, a jeszcze podcina innym skrzydła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie. Jak już pisałam w tekście - działa jak uzaleznienie. Mozna się w tym zatracic.
      Gratuluję podjęcia pracy nad sobą. Nie kazdego na to stać. Pozdrwiam! :)

      Usuń
  6. Mnie często rozwala narzekanie ludzi na ... pogodę :D No jak słyszę, czytam (po raz kolejny napisane przez tę samą osobę) - jak ja nienawidzę tej pieprz-nej zimy itd i słyszę coraz większą frustrację to teraz to mi się już tylko chce śmiać ;)Jakbyśmy mieli wpływ na tę cholerną zimę :D i mogli zmienić zimę w lato (qrde a może przez takie narzekanie się da? :D). No po co się wkurzać i psuć sobie nerwy ;)W zeszłym roku staliśmy ponad 3 godziny na granicy z Ukrainą i co mieliśmy się wkurzać, frustrować czy w jakiś sposób byśmy przyspieszyli kontrolę? :) Nie, więc się zajęliśmy różnymi rzeczami i 3 h szybko minęły. Ooo albo popsuje Ci się komputer (w najmniej odpowiednim momencie) - czy jak będziesz sie wkurzac i go kopniesz to się naprawi? :P Czasem tak, ale rzadko ;) Też kiedyś się na wiele rzeczy wkurzałam czy narzekałam, ale teraz potrafię do wielu sytuacji podejść ze spokojem, innym nastawieniem, nie mówię, że zawsze, ale jest to inna reakcja niż kiedyś. Da się, tylko trzeba zmienić swoje nastawienie, poprzestawiać sobie w mózgu parę rzeczy ;) :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie. W dziesiątkę! Zasada numer jeden - nie martwić się rzeczami, na które nie mamy wpływu. To takie głupie. Sytuacja i tak nie ulegnie zmianie, a nasze nerwy owszem. Płaczem, krzykiem, narzekaniem często nie da się nic zdziałać. Szczególnie wtedy, gdy nic od nas nie zależy.. Pozdrawiam i dziękuję za wspaniały komentarz <3

      Usuń

LOREM IPSUM DOLOR

Copyright © 2014 Ilunga Blog , Blogger