Zostań zdrowym egoistą

Jest troszkę późno, a ja jak zwykle w najlepszej porze zabieram się za pisanie. Przed świętami pojawił się tutaj wpis odnośnie postanowień noworocznych. Jeśli nie widziałeś kliknij tutaj. Odnosząc się pokrótce do niego - pisałam tam w większości o bezsensowności postanowień noworocznych, takich no wiecie "od stycznia ćwiczę" czy "od nowego roku piję więcej wody" Głupie to. Osobiście popieram raczej postanowienia ogóle i raczej nie takie, które musisz rozpocząć wraz z początkiem roku.
Koniec 2016r. zmusił mnie jednak do kilku przemyśleń i doszłam do wniosku, że pora coś zmienić, coś bardzo ważnego. 
To, że do kilku wniosków doszłam akurat teraz, wraz z początkiem Nowego Roku to czysty przypadek, ale takie są przypadki - niespodziewane i nagłe.
No więc do rzeczy.
Biorąc nowy i pachnący kalendarz w dłoń po to, by zapisać kolejne terminy na paznokcie i kolejne zapowiedziane sprawdziany bardzo mocno mnie coś uderzyło <nie dosłownie>. Otóż zestawiając terminy "paznokciowe" obok tych "sprawdzianowych" przyszło mi na myśl pytanie do samej siebie:
"A gdzie w tym kalendarzu jesteś Ty i Twoi bliscy?"  


No właśnie.. Ja chyba znów zapomniałam nas tam zapisać.. 

Nie wiem dlaczego akurat w TAMTYM momencie aż tak mnie to poruszyło. Mogę chyba nawet przyznać, że podobna myśl  jakoś pojawiała się już kilka razy, ale nie miałam czasu, a może nie chciałam jej zauważyć. Smutne to. Myślałam, że się popłaczę.

Ciągle jestem zabiegana. Stale coś załatwiam. Jak już mam czas to nie wykorzystuję go dobrze. Nie umiem się zorganizować. Mam problem z czasem. 
Nawet nie wiem jak to dobrze napisać, żeby nie owijać, nie użalać, ale wspomóc siebie i dać NAM do myślenia.

Nie jest fajnie gdy szybko odczytujesz w telefonie wiadomość i zapominasz opisać lub robisz to na drugi dzień. Nie zachowujesz się fair kiedy obiecujesz kolejnej cioci, że wpadniesz w niedziele na kawę, a i tak nic z tego bo sterta sprawdzianów w kolejnym tygodniu. Nie jest w porządku wobec samego siebie kiedy pomimo natłoku spraw do załatwienia bierzesz na siebie kolejne i wpisujesz je do swojego kalendarza. To nie w porządku, że nie dajesz swojemu organizmowi odpocząć tylko dlatego, że chciałabyś zrobić wszystko naraz - nieważne czy chodzi o szkołę, książę do przeczytania czy o obce osoby dla których zobowiązałaś się coś zrobić. Smutne jest to, że zapominając o sobie, zapominasz o bliskich i tak naprawdę nie widzisz, że zyskując coś materialnego tracisz to, czego odzyskać nie możesz. Tracisz czas.

Zdaję sobie sprawę jak dużo czasu tracę. Nie będę pisać tutaj  w czasie przeszłym bo to stukam na klawiaturze to obecny stan rzeczy.  Naprawdę dużo ucieka mi przez palce. Tak czasem myślę, że gonię. Za szkołą, za korzyściami, za przejmowaniem się problemami ludzi, z którymi nawet spotkać się nie miałam okazji. Zapominam przy tym o tych, którzy są blisko, których widuję codziennie, których powinnam widywać częściej, zapominam o sobie.
To naprawdę smutne.

Gonisz.
Obecnie modna jest samorealizacja i gonienie za kolejnymi osiągnięciami. Szczerze popieram rozwój i inwestowanie w siebie, ale zaczęłam zauważać, że niektórzy chcąc dogonić każdy cel po prostu zapominają żyć. Nie mają czasu na banalne rzeczy i zwykłą codzienność, która każdemu z nas jest mega potrzebna. Każdy z nas czuje się lepiej gdy może poświęcić chociaż godzinę na dobrą kawę ze znajomymi bez żadnych wyrzutów sumienia, że stracił 60 min. w których mógłby przecież dalej inwestować w swoją pracę/siebie.
Istnieją sprawy satysfakcji i uznania, ale są też sprawy duchowe, do których warto przykładać się równie mocno.
Nie popieram lenistwa, wręcz nim gardzę. Zaczęłam jednak dzielić lenistwo na pewne kategorie: takie dobre lenistwo - dla siebie oraz to, w którym nie robisz kompletnie nic. To lenistwo dla siebie opiera się na wsłuchiwanie się w to co krzyczy Twoje 'duchowe wnętrze', nie to które każde Ci znowu się spełniać.
Kiedy zechcesz na opór gonić za kolejną materialną rzeczą zastanów się, czy warto biec aż tak szybko. Coś materialnego rzadko szybko ucieka, za to Ty, ludzie i przyjemność z ich obecności tak.

Czasem tracąc tracisz. 


Facebook, instagram, snapchat. Nieraz spędzasz tam większość swojego czasu w ciągu dnia.
Zastanawiałeś się kiedyś po co?
Mój chłopak często opieprza mnie kiedy kolejny raz biorę do ręki telefon. Dostaję kolejną i kolejną burę za to, że "przecież bez telefonu ani rusz!" Tak naprawdę nie muszę sprawdzać facebook'a co 5min. - czasem jednak to robię. Przyłapuję się na tym, że robię to nawet będąc z kimś, rozmawiając. To niezbyt grzeczne.
Żyłam w przekonaniu, że przecież to ok. Przecież słucham, odpowiadam, mam kontakt z rozmówcą. Kiedy jednak zagłębiałam się w sprawę tego o czym teraz piszę, zauważyłam że tracąc czas na przeglądanie telefonu tracę okazję do zobaczenia tego jak ktoś się uśmiecha, w jaki sposób mówi. Taka okazja może się nie powtórzyć. To małe rzeczy, ale małe rzeczy są czasem najważniejsze.

Niekiedy zamykasz się w pokoju, odpalasz komputer i zapominasz o świecie. Gra staje się najważniejsza, a Ty nawet dobrze nie ogarniasz co się dzieje poza ekranem komputera. Czy to nie zbyt duża strata czasu? Przecież można go wykorzystać lepiej!
Czasem mówimy, że gry, książki, nauka to pasja, potrzeba, pieniądze i samorealizacja. Ale czy nadużywanie tego nie sprawia, że tracisz czas bo to by stracić czas dla innych, bądź tylko dla siebie?

Więc co ja właściwie chcę przekazać?

Wbrew własnego sprzeciwu odnoście postanowień noworocznych mam tam jakieś swoje, ogólne.
Jednym z nich jest czas dla siebie, bo bez niego nie znajdę go dla innych.
Chcę spędzić życie tak bym była zadowolona z siebie i wręcz miała się czym chwalić przed samą sobą. Na pierwszym miejscu muszę jednak postawić przede wszystkim siebie i tych, którzy są blisko.
Nie chcę przejść obok swojego życia obojętnie, bez osiągnięć i celów. Nie chcę też przejść obojętnie obok życia ludzi których kocham. Dlatego celem roku 2017 mianuję czas przede wszystkim dla siebie, abym mogła zagospodarować go też dla moich bliskich.
Niech ten rok będzie czasem na wsłuchanie się w to, czego życzy sobie moje duchowe wnętrze. Chcę zatrzymać się w obecnym czasie i przede wszystkim czerpać z chwili, nie z osiągnięć.
Wbrew modzie i przekonaniom w tym roku nie postawię samorealizacji na pierwszym miejscu.
Postawię na nim siebie, aby przekonać się czego tak na prawdę chcę.
Postawię na nim ludzi, których kocham, aby czerpać z ich obecności jak najwięcej.
Dołącz do mnie. ;)

Pozdrawiam! :)


5 komentarzy:

  1. Ja rowniez mam mało czasu ciagle tylko praca-szkola-dom-praca i tak w kolko wiec juz kiedy mam troche wiecej tego wolnego czasu to włączam komputer odpalam jakas Gre i szczerze to dobrze mi z tym ze tak a nie inaczej spędzam czas wolny.

    alexamariani.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Super :) Mam kolejny argument, żeby nie kupować smartfona :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mi czasem by się przydało aby doba miała 25h jednak mam gdzieś zakodowane, że 1-2 dni w tygodniu rzucam wszystko w cholerę i organizuje sobie czas wolny dla własnego użytku i moich bliskich :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I to się chwali. Czas spędzony ze sobą i z tymi ktorych kochamy jest najwazniejszy!
      Pozdrawiam. :)

      Usuń

LOREM IPSUM DOLOR

Copyright © 2014 Ilunga Blog , Blogger